Zofia Naukowska -„Medaliony”
Zbiór krótkich, odrębnych opowiadań „Medaliony” autorstwa Zofii Nałkowskiej powstał jako odpowiedź, reakcja pisarki na przerażającą lawinę skutków zbrodni ludobójstwa i morze ludzkiego cierpienia, z którymi zetknęła się ona bezpośrednio działając w powojennej Komisji Badań Zbrodni Hitlerowskich na terenach Polski. Tytuł odnosi określa medaliony nagrobne porozrzucane wśród zgliszczy i gruzów zbombardowanego w czasie Drugiej Wojny Światowej cmentarza – sugeruje, że w czasach apokalipsy i śmierć nie musi dawać wiecznego ukojenia.
Poszczególne opowiadania łączy ze sobą jedynie wojenne tło historyczne. Każde z nich stanowi reportażowy opis indywidualnych tragedii Żydów za czasów holocaustu. Narratorkę można utożsamiać z
autorką, z uwagi na podobieństwo kompozycji i formy opowiadań do biografii Zofii Nałkowskiej. Nie stanowią one co prawda formalnego sprawozdania z prac Komisji, lecz naśladują jego styl poprzez rzeczowość i bezemocjonalną szczegółowość przedstawionych ludzkich tragedii. Brak w opowiadaniach szokujących liczb i tabeli nazwisk i statystyk. Brak emocjonalnych komentarzy, nie doszuka się opinii autorki o przedstawianych wydarzeniach. Nałkowska oddaje ich moralną ocenę czytelnikom, a głos samotnym, pozbawionym dorobku życia, rodziny i zdrowia Żydom, którym cudem udało się przeżyć piekło wojny. Zachowany jest mówiony język rozmówców autorki – często chropowaty, potoczny, pełen przemilczeń, niedopowiedzeń, urwanych zdań, powtarzanych słów i elementów specyficznego języka obozowego.
Ludzie ci – co autorka dobitnie daje do zrozumienia już poprzez motto swojego utworu – zostali pokrzywdzeni nie tylko przez los, lecz – przede wszystkim – przez ludzi, samymi ludźmi będąc. Nałkowska przytacza miejscami swoiste stenogramy swoich osobistych rozmów z nieszczęsnymi ofiarami hitlerowskiego aparatu ludobójstwa. Sama ogranicza wówczas swoją rolę jedynie do krótkiego wprowadzenia czytelnika w scenerię i kontekst kolejnych tragicznych historii życiowych zwykłych ludzi. Zebrane relacje świadków nie są formalne i pochodzą od bardzo różnych osób, które dzieliły się z narratorką swoim bądź innych cierpieniem w rozmaitych okolicznościach. Jedynie pierwsze opowiadanie niechybnie stanowi krótki opis jednej ze scen z niewdzięcznej i smutnej pracy Komisji.
Rozmawiający z narratorką świadkowie nierzadko nie są świadomi własnego bohaterstwa, którego dowód dali poprzez swoje heroiczne postawy w czasie katorgi w niemieckich obozach śmierci i transportach ku zagładzie. Nie zdają też sobie w pełni sprawy ze skali tragicznej wymowy swoich relacji. Mówią bez desperacji i rozpaczy, przeżyte tragedie wyplewiły w nich uczuciowość, stały się dla świadków oczywistą codziennością. Czasem jedynie zakręci się jakiejś kobiecie w oku sucha łza, która nie spływa nigdy po policzku. Obrazuje to zakres zmian jakie w człowieku wywołać potrafi wojna – śmierć, nawet dla jej niedoszłych ofiar jest zjawiskiem spowszedniałym, sami Żydzi mają wpojony podświadomy podział ludzi na Żydów i innych. Nałkowska nie dodaje do przytaczanych historii żadnych środków ekspresji, czasami jedynie, bardzo subtelnie, delikatnie ale i jednoznacznie sugeruje swój – nie trudny do przewidzenia stosunek do losów swoich rozmówców. Ma to miejsce chociażby w przypadku poetyckiego opisu nie istniejącego już pałacu pod Żuchowskim lasem – w rzeczywistości miejsca kaźni tysięcy niewinnych ludzi.
Wszyscy oni są jednakże anonimowi. Wspominani są jedynie Żydzi z nieznanej wioski, Michał. P., kobieta ze cmentarza, kobieta, która uciekła z transportu. Czytelnik odnosi momentami wrażenie, jakby autorka celowo chroniła dane informatora, by nie ściągnąć nań później fali represji ze strony oprawców. Nacisk w utworze położony jest nie tyle na tożsamości i wyglądzie świadków, co na szczegółach ich nieludzkich przejść. Uzyskane zostaje poprzez podobny zabieg wrażenie, że bohaterowie opowiadań są bezimiennymi symbolami głównego bohatera całego zbioru – setek tysięcy sobie podobnych. Stają się grobami nieznanego żołnierza. Czytelnikowi łatwiej jest jednakże utożsamić się z indywidualnymi, realnymi postaciami, aniżeli z całą anonimową zbiorowością bez twarzy.
Utwór Zofii Nałkowskiej bez wątpienia zaliczony być winien do literatury faktu – ze względu na potęgującą tragiczną wymowę przekazu szczegółowośc i wiarygodność opisu wydarzeń jak również dzięki zachowaniu obiektywizmu relacji.
Rola Nałkowskiej jako autorki „Medalionów” nie sprowadziła się jednakże jedynie do skrupulatnego zebrania zeznań przypadkowych ofiar nazizmu. Wyraz swojego kunsztu artystycznego dała poprzez umiejętny, selektywny dobór relacji swoich rozmówców, z których każda ukazuje czytelnikowi pewien inny element układanki tworzącej pełne spektrum skali i ogromu materialnych i moralnych zniszczeń jakich faszyści dopuszczali się w czasie wojny na Żydach.
W oddaniu grozy znaczenia opisywanych przez narratorkę okrucieństw, Nałkowska posługuje się obok wymowy samych faktów również zręczne operowanie scenerią prezentowanych wydarzeń na przestrzeni całego utworu. Opisy tła wydarzeń pociągają za sobą użycie nacechowanego emocjonalnie pejoratywnego słownictwa. Doliczyć się można w „Medalionach” wielokrotnie używanych wyrazów takich jak „śmierć”, trup (wraz z synonimami), komora gazowa. Grozą przepełnia mówienie o głodzie, chłodzie, brudzie, biciu i gazowaniu ludzi, stratach najbliższych i kalectwie.
Nie waham się przyznać „Medalionom” statusu literatury pięknej. Opowiadania Nałkowskiej utrzymane są w tonie powściągliwym i chłodnym, co czyni z nich niemal naukowy, reportażowy opis faktów. Jest to jednakże moim zdaniem jedynie pozorne wrażenie, gdyż pod wyrachowaną rzeczowością kryje się namiętny, dobitny protest bezbronnego wobec przytłaczającej rzeczywistości człowieka. Człowieka, który na własne oczy przekonał się co inni ludzie potrafili uczynić jego bliźnim i który niemym krzykiem przytaczanych faktów pragnie przekazać, wyrazić w jakiś sposób ciążące na jego duszy przerażenie i współczucie. Znakomita konstrukcja tak każdego z opowiadań jak i szyku ich samych dowodzi artystycznego talentu autorki. Oficjalny początek, w którym opisane jest jedno ze śledztw Komisji, historie skoncentrowane na doświadczeniach różnorodnych i niezależnych ofiar holocaustu i wreszcie – prawie pod sam koniec – ogólny zarys globalnej skali zniszczenia i zasięgu doskonale zorganizowanej nazistowskiej machiny ludobójstwa. Wreszcie kończąca utwór drobna anegdotka, z jednej strony jakże niewinna, z drugiej ileż zawierająca w sobie tragicznej prawdy o cierpieniu ludzi z powodu wojny. Nawiązując do równie wymownego motta całego utworu – cierpienia z powodu ludzi.
Na koniec jeszcze dodam , że jest to piękna literatura którą należy przeczytać i zachować powagę oraz wyciągnąć morał i końcowy wniosek…