Holocaust i ofiary
Drodzy Państwo za pewne wielu z Was zastanawia się ilu ludzi padło ofiarą holocaustu.Zapraszam do lektury.
Jednym z ważniejszych zadań stało się obliczenie liczby poniesionych ofiar. Instytucjami, które dążyły do określenia skali strat były organy sądowe, przygotowujące dokumentację niezbędną do rozpoczynających się procesów zbrodniarzy wojennych. Inną grupą badającą ten problem były instytucje państwowe i społeczne, badające losy współobywateli i starające się jednocześnie ustalić miejsce pobytu osób przesiedlonych, uwięzionych i wywiezionych przez okupanta.
W tych badaniach ważną rolę odgrywały relacje świadków, niekiedy pojedynczych świadków zagłady mieszkańców danej miejscowości. Następnym etapem badań było wykorzystanie dokumentacji niemieckiej – raporty, protokoły i odnalezione archiwa państwowe III Rzeszy, SS i Wehrmachtu, a z czasem zeznania sądowe, pamiętniki i notatki zbrodniarzy. Niestety, najmniej liczne były dokumenty dotyczące bezpośrednio samej Zagłady.
Obozy śmierci zaczęto likwidować już od 1943 roku – zacierając wszelki ślad po dokonanej zbrodni. Miejsca po nich zostały dokładnie oczyszczone (w Treblince specjalne komando zatrudnione było do zbierania każdego odłamka szkła – w obawie, że obecność butelek, fiolek po lekarstwach, i innych naczyń szklanych na niewielkiej przestrzeni w głębi lasu może nasunąć podejrzenia, że w tym miejscu znajdowała się wielka grupa ludzi), następnie splantowane, zasiane trawą i zalesione. Wszystkie dokumenty – listy transportowe, zestawienia i spisy zostały bezpowrotnie zniszczone. Jednocześnie wymordowano ostatnie komanda więźniarskie, biorące udział w likwidacji obozu, unicestwiajac tym samym ostatnich świadków zbrodni.
W obliczu zbliżającego się frontu hitlerowcy rozpoczęli gorączkową likwidację obozów, niszcząc nie tylko infrastrukturę – baraki, krematoria i komory gazowe, lecz także paląc całą dokumentację obozową. Tak było w największym obozie, będącym symbolem Zagłady – w Auchwitz-Birkenau.
Dzięki kilku osobom udało się ocalić część dokumentów, część została z narażeniem życia przekopiowana i ukryta. Z nich w rękach Polaków została tylko niewielka ich częsć, gdyż kilkadziesiat tomów dokumentacji archiwalnej zostało wywiezionych przez Rosjan i umieszczonych w Muzeum Rewolucji w Leningradzie.
Tak więc, podejmujac się próby określenia ilości zamordowanych można było oprzeć się przede wszystkim na dokumentacji wtórnej, jaką były relacje i zeznania. Są to materiały o tyle niepewne, że w większość z nich operuje pojęciami bardzo ogólnymi, takimi jak: „wiele tysięcy”, „transport za transportem”, „kłębiący się tłum”. W wielu z nich ilość podanych ofiar jest znacznie zawyżona, tak jak w relacjach Rudolfa Hoessa, komendanta obozu w Auschwitz, który podał liczbę 4 milionów ofiar. Liczba ta, nieprawdopodobna z przyczyn demograficznych (po zsumowaniu ofiar Birkenau i pozostałych obozów, śmiertelności w gettach oraz działalności Einsatzkommando otrzymywano większą ilość wymordowanych, niż wynosiła liczba Żydów poddanych represjom), funkcjonowała w polskiej i obcej historiografii przez kilkadziesiąt lat jako nienaruszalny aksjomat.
Dopiero w drugiej połowie lat ’80 pracownik Państwowego Muzeum w Oświęcimiu, Franciszek Piper opublikował pierwsze wyniki swoich badań nad liczebnością ofiar KL Auschwitz. Wnikliwe badania pozwoliły na określenie ilości zamordowanych – na półtora miliona ofiar, z czego blisko 900 000 to Żydzi zamordowani bezpośrednio po przybyciu do obozu.
Jeszcze większym problemem było ustalenie liczby osób zamordowanych w czterech obozach działających w ramach Akcji Reinhard – Chełmna nad Nerem (Kulmhof), Bełżca, Sobiboru i Treblinki. Trudność wynikała z samej zasady ich funkcjonowania.
Grupy więźniów zatrudnionych w tych obozach były nieliczne (liczyły kilkaset do tysiąca osób), śmiertelność wśród nich była bardzo wysoka, a po likwidacji obozów wszystkich więźniów zamordowano jako „nosicieli tajemnicy państwowej”. Skalę problemu obrazuje zestawienie: z Chełmna nad Nerem ocalało 3 więźniów – Podchlebnik, Żurawski i Srebrnik, ten ostatni, ciężko ranny w czasie egzekucji zdołał wydostać się z masowego grobu i ukryć; z Bełżca 2 – Reder i Hirszman. Hirszman przeżył wojnę, został zamordowany w 1946 roku.
Dzięki zbrojnym buntom i zorganizowanym ucieczkom miała szansę uratować się większa grupa więźniów Treblinki oraz Sobiboru. Z pierwszego z nich okupację przeżyło około 70 więźniów, z Bełżca – końca wojny doczekało 53.
Dzięki relacjom złożonym przez garstkę ocalonych można było poznać mechanizm Zagłady zastosowany w obozach śmierci i szacunkowo określić ilość zagazowanych tam osób. Okazało się, że prymitywna metoda zabijania, jaką było duszenie spalinami silnikowymi jak również palenie zwłok na otwartych rusztach, a nie krematoriach, była o wiele skuteczniejsza od metod stosowanych w Birkenau i na Majdanku, gdzie stosowano cyjanowodór i krematoria zamknięte. Franz Suchomel, członek załogi SS w Treblince, po wojnie wyznał, że „Birkenau to była fabryka, natomiast Treblinka to bardzo wydajna linia produkcyjna”. Na podstawie analiz wszelkich dostępnych materiałów, udało się określić zarówno czas funkcjonowania, jak i ilość ofiar w poszczególnych ośrodkach zagłady.
W Chełmnie nad Nerem przez 13 miesięcy istnienia obozu zamordowano 152.000 osób [część badaczy nadal przyjmuje liczbę ok. 250.000 – pc];
W Bełżcu – w czasie 10 miesięcy – około 600.000 osób;
W Sobiborze – w czasie 18 miesięcy – około 250.000 osób;
W Treblince – w czasie 13 miesięcy zginęło około 900.000 osób;
W sumie, cztery obozy śmierci pochłonęły około 1.900.000 osób.
Do tej liczby należy dodać 200.000 żydowskich ofiar obozu na Majdanku i 900.000 zamordowanych w Auschwitz-Birkenau oraz ofiary działalności Oddziałów Specjalnych rozstrzeliwujących Żydów zamieszkałych na Wschodzie – 1.300.000 i 500.000 ofiar warunków panujących w gettach – otrzymamy [minimalną – pc] liczbę 4.800.000 Żydów zamordowanych w czasie II wojny światowej.